piątek, 29 lutego 2008

Komentatorzy - jeszcze dziennikarze czy już politycy?

W mediach rozprzestrzenia się szybciej niż rozmnażają się króliki, nowy gatunek "dziennikarza" - komentator polityczny - publicysta. Gatunek nie jest nowy, jego ewolucja trwała przez ostatnie kilka lat, lecz w chwili obecnej jego populacja osiągnęła szczyt. Co raz więcej osób żyje z wypowiadania własnych opinii na wszelkie tematy, bez weryfikowania, a nawet poznawania faktów. A wszystko pod przykrywką wolności słowa. To że wolność niesie za sobą odpowiedzialność - znaczna część "komentatorów" zdaje się nie zauważać. Ale odłóżmy na bok dywagacje filozoficzne i etyczne i pomówmy o faktach. Czy można nazwać jeszcze kogoś dziennikarzem, kto spędza większość swojego czasu na wygłaszaniu "jedynie słusznych poglądów", na wdawaniu się w pyskówki na swoim blogu bądź w studiu radiowym lub telewizyjnym? A gdzie czas na zbieranie i analizowanie informacji? Bezkarne gadanie co ślina na język przyniesie i uczestnictwo w publicznych pyskówkach charakteryzuje inną profesję - zawód polityka.

czwartek, 28 lutego 2008

Politycy udający kabareciarzy czy kabareciarze udający polityków

Taka myśl mi przyszła do głowy kiedy oglądałem występy posłów PiS Mariusza Kamińskiego i Adama Hofmana. Siląc się na marne dowcipy i kuplety przedstawiali 100 dni rządów PO-PSL jako "polityczny Matrix". Pal sześć, że im się postacie z Matrixa pomyliły (twarze polityków PO zmontowane były z pozytywnymi postaciami filmu). Sednem sprawy jest prawidłowe ocenienie natury p. Kamińskiego i p. Hofmana. Jeśli Kamiński i Hofman są politykami udającymi kabareciarzy to jest to tylko mało śmieszna komedia. Jeśli jednak są kabareciarzami udającymi polityków to jest to prawdziwa tragedia.

Patrząc na te widowisko rodem z PiSuaru i zastanawiając się nad naturą p. MK i p. AH, przypomniał mi się też ostatni fragment książki "Folwark Zwierzęcy" - kiedy świnie ucztują razem z ludźmi i trudno odróżnić jednych od drugich.

Na końcu każdego podobnego show politykierów transmitowanego przez TV powinna pojawiać plansza - "Sponsorem programu są polscy podatnicy". W końcu partie finansowane są z budżetu państwa (że o abonamencie RTV nawet nie wspomnę).

wtorek, 5 lutego 2008

Acha, w tym tygodniu nie będę pisać o ....

... zamordowaniu laptopa przez Ziobrę i innych tego typu rewelacjach, którymi TVN24 zapycha swój czas antenowy. A propos, rewelacyjny był napis na pasku informacyjnym tej stacji przy okazji korków na granicach: "Stoją, ale powoli jadą do przodu".

Uwaga kryzys medialny! Co robimy...

Teoria, a praktyka reagowania w sytuacji kryzysowej. Teoria mówi o analizowaniu sytuacji, ocenie strat i zysków różnych działań i szybkiej reakcji– i to wszystko w przeciągu maksymalnie kilku godzin.

A jak wygląda praktyka. Reakcja znacznej części firm na ogół wygląda następująco:

  1. Tuż przed kryzysem i w momencie wybuchu: Nic nie róbmy nikt tego artykułu/programu nie zauważy.
  2. W okolicy 24-ej godziny kryzysu: Cholera jednak wszyscy podjeli temat. Ale nic nie róbmy bo jak zaczniemy robić to jeszcze więcej mediów podchwyci temat.
  3. 48 godzina kryzysu: O rany zróbcie coś bo nas zjedzą. Ale bez fajerwerków, żeby nie było, że to my przyszliśmy do dziennikarzy z informacjami. Żeby nie wyglądało, że firma się tłumaczy. W ostateczności wydajmy lakoniczne oświadczenie – już media domyślą się o co chodzi.
  4. W okolicy 72 godziny kryzysu jak nie ma już co zbierać: Robimy konferencję prasową natychmiast!
  5. Nikt lub mało kto przyszedł na konferencję, bo temat jest nieświeży: Boże dlaczego nikt nie przyszedł?!?!? Ach te media...