Teoria, a praktyka reagowania w sytuacji kryzysowej. Teoria mówi o analizowaniu sytuacji, ocenie strat i zysków różnych działań i szybkiej reakcji– i to wszystko w przeciągu maksymalnie kilku godzin.
A jak wygląda praktyka. Reakcja znacznej części firm na ogół wygląda następująco:
- Tuż przed kryzysem i w momencie wybuchu: Nic nie róbmy nikt tego artykułu/programu nie zauważy.
- W okolicy 24-ej godziny kryzysu: Cholera jednak wszyscy podjeli temat. Ale nic nie róbmy bo jak zaczniemy robić to jeszcze więcej mediów podchwyci temat.
- 48 godzina kryzysu: O rany zróbcie coś bo nas zjedzą. Ale bez fajerwerków, żeby nie było, że to my przyszliśmy do dziennikarzy z informacjami. Żeby nie wyglądało, że firma się tłumaczy. W ostateczności wydajmy lakoniczne oświadczenie – już media domyślą się o co chodzi.
- W okolicy 72 godziny kryzysu jak nie ma już co zbierać: Robimy konferencję prasową natychmiast!
- Nikt lub mało kto przyszedł na konferencję, bo temat jest nieświeży: Boże dlaczego nikt nie przyszedł?!?!? Ach te media...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz